Największym grzechem naszych kierowców jest zadufanie i agresja.
- zadufanie to przekonanie o własnej nieomylności.
- agresja to odruchowa reakcja na trudną sytuację.
Jest to wymuszanie pierwszeństwa, wyprzedzanie na trzeciego, ale też blokowanie lewego pasa przez kierowcę, który postanowił nie przekraczać dopuszczalnej prędkości. To postawa typu „ja ci pokażę” wzmocniona przekonaniem,
że za mną stoi prawo. Napędza klasycznych piratów drogowych,
ale jest też paliwem wychowawców – innej kategorii kierowców.
Nasze zachowania na drodze mają często korzenie poza nią (kłopoty w domu, nerwowy szef, nieprzyjemności w domu i w pracy). Za kierownicę wnosimy swą historię – z ostatnich godzin, a czasem dni.
Wciąż myślimy w kategoriach przegram – wygram: przepuszczę – przegram,
wcisnę się – wygram. Jak w teorii gier.
Czy dlatego nie wychodzi nam „zamek błyskawiczny”, czyli naprzemienne wpuszczanie się aut na drodze, gdy z dwóch pasów robi się jeden?
Za mało osób stosuje tę zasadę. Większość boi się, że zostanie wykorzystana,
a więc upokorzona. Na Zachodzie ten lęk jest mniejszy, bo i mniej jest cwaniaków, którzy wpychają się z premedytacją.
Co robić, gdy czujemy, że krew nas zalewa?
Jak za kierownicą radzić sobie z własną agresją?
Najlepiej zdystansować się. Spojrzeć z lotu ptaka.
Z tej perspektywy łatwo dostrzec śmieszność, schematyczność i patologię całej sytuacji. To naprawdę działa. Nie tylko na drodze.